Talent show

Talenta są różne, mogą być na przykład poetyckie. Oto próbka nieznanego jeszcze powszechnie (ach co za szkoda!) i młodego dość poety yoBa:

„juzek juzek sprzedaj wuzek
sprzedaj suna i kup nissana
do nissana wsadz se jorka
jorka jorka malego potworka
maly powtorek napedzi nissana
co bys mogl nim wreszcie jezdzic do rana”

Wiersz jest oryginalnym oczywiście i bardzo aktualnym komentarzem na temat dnia dzisiejszego, ale zawiera też refleksję nad upływającym czasem. Oczywiście.

Dzień z przygodami

A w zasadzie dwa dni.

Planowany czas podróży: 15h. Rzeczywisty czas podróży: 40h. Ale mogło być gorzej. Spotkałem Fina, który jechał do domu z Madrytu (doleciał tylko do Zurychu) i chciał w Warszawie złapać autobus gdzieś na Łotwę. Spotkałem Pana, który wyjechał z Londynu, a potem podróżował z przystankami w Dover, Calais, Lille, Brukseli, Kolonii i Berlinie. Ale nie uprzedzajmy faktów 🙂

Przygoda 1: wstać o 4:30 (2:30 czasu polskiego, a jakoś nie udało mi się przez tydzień o te dwie godziny przesunąć) i przejechać się przez Dubaj w nocy przy dobrej widoczności. Póki co bez zdjęć, ale jeszcze nic straconego.

Przygoda 2: ponad 6h na ciasnym siedzeniu w Airbusie. Brrrrr…

Przygoda 3: tuż po wylądowaniu otrzymać SMS od Lufthansy informujący o odwołaniu lotu.

Przygoda 4: zobaczyć gigantyczne kolejki na lotnisku w Monachium i wykombinować, w której należy stanąć. I jeszcze co zrobić, żeby nie spędzić w nich 10h czekając

Przygoda 5: jazda taksówką do Monachium. Czy mówiłem już, że na autostradach dookoła Monachium są zawsze korki? ZAWSZE

Przygoda 6: Ponownie wstać o 4:30…

Przygoda 7: Jazda niemieckim pociągiem, a potem jazda polskim pociągiem. To jak się przejechać S-klasą i przesiąść się do malucha. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego u nich łatwiej coś porządnie zrobić, a u nas zawsze kibel musi być brudny.

Dygresja 1: Z dzieciństwa pamiętam, że pociąg zawsze robił odgłos „tuk-tuk”, „tuk-tuk”. Nie pamiętam jaki był wniosek z moich przemyśleń i wypytywania rodziców (poza tym, że to hak od Pi stuka), ale problem wydaje się już nie istnieć. Na początku zrzuciłem to na karb tego, że może w Niemczech Pi nie ma haka. Ale, o dziwo, w Polsce też nie. Przespałem jakąś rewolucję kolejniczą? Albo matematyczną?

Dygresja 2: W Niemczech nie ma przejazdów przez tory. Tory poprowadzone są nasypem — wtedy przejazd jest tunelem, albo poprowadzone są rowem — wtedy przejazd jest wiaduktem. Czy u nas naprawdę zawsze wszystko musi być najtaniej?

Dygresja 3: Samochodem z Monachium da się dojechać szybciej niż pociągiem (przynajmniej tym przez Berlin).

Jakoś ten nasz świat mało jest przygotowany na takie rzeczy jak hiszpańskawybuch wulkanu. Bo to co się dzieje na lotnisku w Monachium to dość masakra jest (noł pikczers egen).

Dygresja 4: No i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś bagaż doleci…

10/10

Za onetem:

Charlize Theron, piękna aktorka, która będzie pełnić rolę „sierotki” podczas piątkowego (4 grudnia) losowania w Kapsztadzie finałów piłkarskich mistrzostw świata, w trakcie próby generalnej rozzłościła Seppa Blattera, szefa FIFA.

Kiedy zdobywczyni Oscara wyciągnęła ostatnią kulkę z koszyka czwartego, wszyscy spodziewali się, że wymówi nazwę Francji, bo tylko tej brakowało. Tymczasem Theron z rozbrajającym uśmiechem na twarzy powiedziała: „Irlandia!”, czym rozzłościła Blattera.

10/10

brzdęk

Au. Podążałem dzisiaj majestatycznie do autobusu, który miał mnie zawieźć dalej do samolotu. Schodziłem w dół schodkami, a tu jak mnie śliski schodek nie zaatakuje znienacka!! No i normalnie mam guza na łokciu i na kostce. Ale będę żył! Wszyscy inni też ocaleli! Ale może trzeba ich pozwać? W Ameryce to bym z miljon dostał…

Powroty

Powroty, powroty. A w samolocie siatkarki Hiszpanii lecące na Mistrzostwa Europy do Łodzi. Reprezentacja składała się z dość dużych pań (ale nie za dużych — myślałem, że siatkarki będą większe) i z nie za dużych panów (ich było mniej, ale i tak zaskakująco dużo).

Bałtyk Południa

Dziwnie jakoś nad tym Śródziemnym Morzem – zimno, wieje, a czasem nawet pada. Ludzi na promenadzie przyplażnej prawie nie ma, puste knajpy, atmosfera schyłku. Aż się chce zaśpiewać „puste plaże Juraaaty”, albo inne tam „już wraaacać czaas”. Gdyby nie te palmy to naprawdę…

Straszne rzeczy

Ja to naprawdę dużo mogę zrozumieć, nawet że się da zgubić walizkę na lotnisku, nawet jak się leci samolotem bez przesiadek, ale żeby na Costa del Sol padało? Latem? No to są naprawdę straszne rzeczy!