Summertime

Chciałam o tym jak to jestem nietolerancyjna. Normalnie politycznie niepoprawnie nie toleruję głupich właścicieli psów, którzy te psy ze smyczy i pani kochana on nie gryzie. Panicznie boję się psów i chyba nic tego nie zmieni i kundel głupiego właściciela spuszczony ze smyczy pod moim blokiem powoduje coś takiego, że nie ręczę. I normalnie by było o tym, gdyby nie to, że pan właściciel jamnika, który był na tyle śmiały, że do mnie podbiegł i obwąchał przeprosił mnie dwa razy za zachowanie swojego psa i zrekompensował mi tym wszystkie moje dzikie lęki z okazji.

No to będzie banalnie i nudno o tym, że dziś pierwszy raz w tym roku poczułam prawdziwe lato. Może nie za ciepło jest specjalnie, ale za to na naszym podwarszawskim krawaciarskim osiedlu pachnie latem, czyli mokrą (skoszoną świeżo?) trawą. Normalnie jak na wakacjach, jak w Jodłówce Tuchowskiej w ’87. Jagód tylko w trawie jakoś tak nie za bardzo. W lesie kabackim chyba też niestety nie.